anachoretów, pustelników, zakonników. Jako kwiatami tak świątobliwemi ludźmi cały Karmel był okryty. Napady zbójców po powrocie władzy Saraceńskiej, pustelników, mężów Bożych wytępiły. Z Karmelu weszliśmy do Fenicyi, kraju, który w starożytności handlem i bogactwem słynął. W cieniu drzew pomarańczowych i cytrynowych, mieliśmy nocleg w namiotach. Nazajutrz byliśmy w dawnéj Ptolomaidzie, którą rycerze krzyżowi nazwali S. Jean d’Acre. Ostatni to był punkt ich władzy i zwycięstw. Tu przy kościele św. Jana S. Giovanni d’Acri, był konwent O.O. Franciszkanów, i tu kolebka kawalerów Ś-to Jańskich, którzy naprzód rezydowali w S. Jean d’Acre, potem na wyspie Rhodos. Po jej straceniu zamieszkali w odstąpionéj od królów hiszpańskich Malcie, i nazwali się odtąd kawalerami Maltańskiemi. Zwiedzaliśmy w S. Jean d’Acre twierdzę turecką pierwszorzędną.
Od tak dawna mówią o upadku Turcyi, o jej rozbiorze, zupełnej dezorganizacyi, jednak jej artylerya w najlepszym jest stanie, ciągle się udoskonala i kształci, równa się nawet, przewyższa, artyleryą państw innych. Twierdze tureckie są silne, dobrze uorganizowane, i pięknie artystycznie zbudowane. Są to jakby dawne zamki razem i ozdobne rezydencye baszów. Na spotkanie karawany francuskiej wychodził w S. Jean d’Acre basza.
Wielkość ich zupełnie przeminęła, ślady dawnego Tyru są tak starożytne, z nich już nic rozpoznać nie można. Są to gruzowiska murów, które przed utworzeniem się Grecyi istniały. Dawny Tyr zniszczył naprzód Nabuchodonozor, potem Aleksander Wielki, nakoniec Saraceni, i nie powstał już nigdy. W Sydonie się urodziła Dydona, fundatorka Kartageny, Jezabel tyranka proroków, królowa izraelska. Tu Aleksander Wielki zwyciężył Daryusza. Tu Piotr św. wy-