swéj celki, oddając nieznajomemu pożywienie, które go sobie odmówił. O! niezmierna i wzniosła ideo chrześcijańska! ktỏra czynisz chrześcijanina Chińczyka przyjacielem Francuza; dzikiego neofiitę, bratem mnicha Egiptu! Nie jesteśmy już cudzoziemcami na jednéj ziemi, nie możemy się już na niéj zabłąkać; Jezus Chrystus wrócił nam dziedzictwo wydarte grzéchem Adama. Chrześcijanie! nié ma już oceanów i pustyń dla was, usłyszycie wszędzie język naddziadów, i znajdziecie strzechę rodzinną!... Wszystko to jest cudne, gdy połączone z rozmyślaniem i modlitwą. Odejmij tylko imię Boskie i obecność Bożą; a cały urok zniszczeje.
Arsenijusz, rodem Rzymianin, syn bogatych rodziców pędził samotne życie, gdy cesarz Teodozy udał się z prośbą do papiéża Damazego, aby mu wybrał nauczyciela do dwóch jego synów, Arkadyusza i Honoryusza. Ojeiec św. zwrócił swe oczy na Arsenijusza, i wysłał go do Konstantynopola.
Cesarz osypał go zaszczytami, i bogactwami, i uczynił opiekunem i nauczycielem swych synów. Przez lat jedynaście spełniał swe wysokie powołanie, w końcu spostrzegłszy, że młodzi książęta niechętnie rad jego słuchali, wymówił się od dalszych usług. Spełnił dawny swój zamiar, świat opuścił, około r. 394 schronił się do Egiptu na pustynię Scety, mając wieku swego lat 40.
Po ciężkich próbach, przyjęty do klasztoru św. Jana, Arsenijusz odznaczył się pokorą, i gorącością ducha. Odzież jego była najuboższą, chciał się ukarać za przepych, którego używał na dworze cezarów. Pewnego dnia oficer cesarski przyniósł Arsenijuszowi testament jego krewnego, senatora, który umiérając zrobił go swym spadkobiercą. Święty zapytał, jak dawno umarł jego krewny? Dowiedziawszy się, że od kilku miesięcy, odpowiedział oficerowi: „Ja daleko wcześniéj umarłem, jakże mogę być spadkobiercą.“