i przez starca kapłana w jednym grobie byli pogrzebani. Wkrótce i mnich staruszek ukończył życie. Sługa jego pogrzebał go w grobie bliźniąt, między dwoma bracią. We śnie dali się widziéć owemu słudze bracia bliźnięta, mówiąc: „dla czego rozłączyłeś ciała nasze? jednegośmy się dnia rodzili, nierozłączyliśmy się w życiu nigdy, wstąpiliśmy razem do zakonu, razem pomarli, i razem jesteśmy z sobą w wiekuistéj chwale Bożéj.“ Nazajutrz ciało starca przeniósł na inne miejsce, a bliźnięta w jednym grobie przy sobie złożono.
W synajskiéj pustyni cudami słynął i wielkiémi darami Ducha św. O. Orenty. O nim wiele dziwnych i cudownych rzeczy opowiadał przełożony Jan Lestwicznik. Ogień mu nie szkodził, nigdy go nie zranił, chociażby w żarzące węgle lub w płomień rękę włożył. Zwykle kadził w kościele, jednak gdy przybyli pielgrzymi, z radością wielką ich witając, gdy ich okadzał, kadzielnicą rzucał w górę, iskra spadła na rękę, i średni zapalił się palec; żyła mu się przerwała. Patrycyuszka z chorą nieszezęśliwą córką pragnęła zbliżyć się i upaść do nóg Orentego. Nie zezwolił na to, ale posłał jéj gałąź winogrona. Gdy podano w rękę choréj, dał się słyszéć głos: „Orenty, czegożeś tu przyszedł?“ Zły duch obalił na ziemię chorą dziewicę i wyszedł z niéj. Przyszli w chwili ostatniéj umiérającego, liczni zebrani ojcowie synajscy, i biskup z miasta Etty, Sergijusz. Umiérając widział zbliżających się aniołów.
Ojciec Stefan, mieszkający w dość znaczném oddaleniu od góry Synai, mieszkając samotnie, miał ogródek, w którym własnoręcznie pracował, żył z jego owoców, ale go dzikie świnie stadami przechodząc niszczyły. Widząe idącego lamparta, dał mu znać ręką. Zwiérz dziki upadł do nóg jego. Rzekł mu Stefan: „zostań tu, będziesz pilnował ogrodu mego.“ Lampart aż do śmierci Stefana stróżem był jego ogrodu, odpędzał dzikie świnie, i niémi się karmił.
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/407
Ta strona została przepisana.