Nie zachwyca, czém zuchwale
Pitagora zwolennicy,
Oddychają w swój mownicy;
Lecz mię Rufie zachwycają,
Mnie w milczeniu porywają
Piramidy, owe dawne,
Piramidy w Memfis sławne.
Mnie ta chwała, co w téj dobie,
Pod murawą leży w grobie,
I te kości Rzymian ległych
Po narodach tak rozległych,
I żar wiatru nie wesoły,
Który igra z ich popioły.
Mnie mój Rafie mężów sławnych,
Mnie znikomość państw tak dawnych
Bije w oczy, w myśli staje,
Mnie smutnemu rady daje,
Mnie Pompeja krwią zbroczone,
I pod Niebem rozrzucone
Członki ciała, mnie toż cialo
Co nad morzem zostawało,
Którego łzą nie skrapiano,
Nad którém się urągano.
Ciało wielkiéj przedtém sławy,
Skraca długie téż rozprawy
Panecego, i nie każe
Pragnąć bogactw, w każdym razie
Na co mam się wyschły dręczyć,
Nad pieśniami dłużéj męczyć,
Nad Sokratem znamienitym
Chociaż jestem pracowitym.
Ten wiérsz jest napisany przez Sarbiewskiego po łacinie, a po polsku przełożony.