Strona:PL Facecje z dawnej Polski.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

ków, na palec grube, gniótł między wskazującym a średnim i kruszył w kawały. Razu we wsi swej Ostrołęce poszedł przyglądać się robotom koło młyna, który właśnie budowano, i znalazł dwudziestu czterech robotników nie mogących unieść na jednym końcu drewno przeznaczone na belkę w tym młynie. Kazał im ująć za koniec cieńszy i trzymając sam jeden za koniec tęższy, z tymi ludźmi zaniósł, gdzie należało i w swojem miejscu ulokował.