Historja,
którą wielmożny Piotr Kmita z Wiśnicza, marszałek wielki koronny, opowiedział o pewnym rycerzu francuskim. (Rocznik Naro-
pińskiego, wiek 16, MPH III. 253). |
Był pewien rycerz szlachetny we Francji, zbój, co nic w życiu nie zrobił dobrego, tylko że w czwartki pościł na pamiątkę zdrady Judaszowej. Zdarzyło się, że wybuchła wojna, przyszło do bitwy; w bitwie tej zabito owego rycerza i głowę odrąbano od ciała. Po kilku tygodniach kapłan jechał tamtędy z Bożem Ciałem, usłyszał głos:
„Na Boga, księże! proszę cię, wyspowiadaj mnie!“
Ów spogląda, nikogo nie widzi. Przerażony daje rumakowi ostrogi. Koń szarpnął się i stanął. Począł go okładać batogiem i kłóć ostrogami; koń ani rusz. Wreszcie kapłan nieco się uspokoił, widząc cud w tem, że się koń nie ruszał, a głos ów znowu i znowu woła. Koń zawrócił i biegł za tym głosem, pobojowiskiem między trupy, i dobiegł, gdzie rycerz ów leżał, a głowa podle niego. A głowa woła:
„Dobry księże, proszę cię na Boga, wyspowiadaj mnie i pokaż mi Boże Ciało.“
Kapłan zsiadł z konia, wysłuchał spowiedzi i na końcu pyta: