Dziwny
wypadek w Pieskowej Skale. (Miracula św.
Jana z Kęt, MPH V. 507). |
Pewien młodzieniaszek, Andrzej imieniem, piętnastolatek, dworzanin szlachetnego Krzysztofa z Pieskowej Skały, w wielkim był strachu przed ciężkiemi plagami grożącemi mu od pana za to, że papugę i kosa oddanych sobie w pieczę, pod nieobecność pana swego, naumyślnie zagłodził, a to dlatego, że częściej już brał kije za nie; pan rozgniewany zamknął go w izbie i kazał przynieść ostre rózgi.
Ze strachu więc chłopak zrzucił się z okna na skałę, na których wieża stała, dziewięćdziesiąt sążni. Pan ze służbą, zobaczywszy to, zbiegł ze zamku przerażony i zmieszany; znalazł zaś Andrzeja nieżywego i opuchłego, ukląkł więc i prosił:
„O mój Janie z Kęt, tobie go polecam“.
Miał zaś do tego świętego wielkie zaufanie, gdyż podobnież pewna dziewczyna ze strachu przed kijami z tejże wieży się rzuciła, a odżyła, gdy przyjaciele ślubowali grób tego świętego odwiedzić; przystąpił zatem do zmarłego, podniósł go i trząść nim począł.