Facecja staropolska zamarła u progu wieku 19-go, który tyle zabytków polskości w niepamięć zarzucił. Zginęła ona z pokoleniem dawnych narratorów, jowialistów, facecjonistów, rezydentów — z kontuszem, karabelą, słuckim pasem poszła w kąt między rupiecie. Ludzie dobrej woli, co przeszłość tę ukochali, starodawne żywe słowo ratowali co sił na drukarskiej bibule: w pamiętnikach „Kwestarza,“ czy „pana Soplicy“, czy na kartach „pana Tadeusza“, oni znali ją i pamiętali jeszcze. I dzięki usiłowaniom tym nie zapomniał naród o owej swojskiej humorystyce i etyce; grzebano i szperano po zapylonych książnicach, wydobywano na jaw i drukowano ponownie stare groszowe książeczki z fraszkami, figlikami a facecjami, morałami a naukami na wszelaką życia przygodę. Wydawała je nawet Akademja Krakowska, poświęcał im pracę sporą Brückner. Na oryginalną myśl wpadł wydawca niniejszego zbiorku: chciał przedłużyć życie facecji polskiej w głąb średnich wieków, z kronik, roczników i legiend powy-
Strona:PL Facecje z dawnej Polski.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.
Epilog od wydawców.