Strona:PL Facecje z dawnej Polski.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

Prawda, że nasze medium aevum, uboższe, cichsze, zaściankowe, wypłowiałe, nie zna żarów krucjatowych ani awentiur cudownych ani Gralowych misterji, o skiopodach, nibelungach, trojańczykach, Aleksandrach, Blanchefleurach, Lanzelotach, Tristanach ani marzy. Ale mimo to poeci znaleźliby w tem szaraczkowem naszem średniowieczu niejedną rzecz godną swego pióra. Nie mówimy wcale o aktach i dyplomatach, z których dałoby się wysnuć tyle wątków powieściowych. Także kroniki, legiendy, roczniki obok najsuchszych szczegółów przynoszą sceny i motywy różnorodne, obfitsze, barwniejsze, powiastki jakieś dowcipne lub budujące, motywy często obce, zachodnie czy też wschodnie.
Zaplątały się one z ustnej tradycji w pisma uczonych dziejopisów i stamtąd nieraz po latach wędrowały znów między ludzi.
Wybraliśmy z nich niektóre, przełożyliśmy na mowę polską, pozwalając sobie na pewną dowolność, temperując trochę przesadę Wincentego, poprawiając budowę zdań pamiętnikarza z Czarnkowa, i podajemy te jaskrawe miniatury i mgliste zarysy — w myśli dwojakiej: po pierwsze, aby zwrócić uwagę na motywy powieściowe czy nowelowe, kryjące się po zbutwiałych kronikach, po drugie, aby przedstawić nanowo w polskiej szacie moralia i jovialitates średniowiecza, które nieraz pewnie przez