sił publiczne wykłady. Rozpoczął je w New-Yorku, czytaniem i kommentowaniem Eureki, wielkiego filozoficznego poematu, rozwijającego pomysły kosmogoniczne. Nowe to zjawienie się Edgara, ściągnęło mu chmary słuchaczy. Pod wrażeniem uciech z tego powodu, począł znowu pić bez pamięci. — Nie wiadomo co go skłoniło porzucić wreszcie New-York, gdzie mu się tak dobrze dziać poczęło. Widzimy go znowu wałęsającego się po Wirginii od miasta do miasta, i wszędzie urządzającego wykłady. Liczył w tém podobno na poparcie dawnych swoich zwolenników i towarzyszy szkolnych z Charlottesville i West-Point, co go téż i nie zawiodło. Przybywa wreszcie do Richmond, pociągnięty wspomnieniami lat dziecinnych. Przyjmują go tam z uniesieniem, witając w nim zaszczyt ziemi która go wydała. I zaprawdę szczycić się nim wtedy było można. Jakoś ustatkował się był zupełnie, wypiękniał, wyszlachetniał. Przypuszczają nawet niektórzy, że się dał wciągnąć do towarzystwa wstrzemięźliwości. Zdaje się, że około tego czasu począł także myśleć o powtórném ożenieniu, zwłaszcza, że znalazła się druga na świecie kobiéta, równa w odwadze, niedawno temu zmarnowanéj Wirginii. Szczęściem Pan Bóg nie był się jeszczeod niéj odwrócił. Było już po zapowiedziach, kiedy ktoś z przyjaciół spotkawszy narzeczonego, począł mu winszować tego, jak mówił, ze wszechmiar szczęśliwego wyboru. Na te słowa Edgar spochmurniał i zamyślił się złowrogo. Być może, że wspomnienie biednéj, zbyt wcześnie zmarłéj, zbyt szybko zapomnianéj Wirginii, przesunęło się jak mglisty obłok po jego umyśle. — „Nie winszuj mi," — rzekł przyjacielowi, — „dopóki się nie przekonasz, żem się istotnie ożenił." — Powiedziawszy to, wszedł do piérwszéj z brzegu szynkowni, upił się po staremu, i wprost ztamtąd udał się w odwiedziny do swojéj narzeczonéj, która ma się rozumiéć, jeśli wyszła do niego, to zapewne tyle tylko, ile potrzeba było, żeby go pożegnać raz na zawsze. Ułatwiwszy się w taki sposób z przyszłém swojém szczęściem domowém, rozpoczął odczyty „o pierwiastku poetycznym" w których rozwija teorye estetyczne, nieco trudne do przyjęcia za pewnik. — „Cel poezyi," — powiada tam, — „ma być téj saméj natury, co jéj
Strona:PL Faleński-Edgar Allan Poe i jego nowele.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.