Strona:PL Faleński-Edgar Allan Poe i jego nowele.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

że poszedł na tamten świat najzupełniéj uleczony z swoich wątpliwości, co jest także nie małą zasługą, zważając, że katechizm, który go do tego doprowadził, nie każdego nawrócić byłby w stanie. Sąto teorye panteistyczne, przepędzone tylko przez nieco subtelniejszy alembik.
Człowiek, według Poego, gdyby był w stanie odrzucić ciało, przestałby istniéć na własny rachunek, i wtedy stałby się koniecznie Bogiem. Ale to jest niemożebne, inaczéj przypuścićby należało, że czynność Boża może wrócić nazad, coby ją robiło bezcelową. Człowiek jest stworzeniem. Stworzenia są to myśli Boże. A myśl nie może być jak tylko nieodwołalną. Zatém śmierć nawet nie uwolni nas od ciała. Da nam tylko inne, doskonalsze, doskonałe zupełnie, skończone, nieśmiertelne. I wszystko wtedy miéć będziemy insze, jedną tylko wolę zabierzemy z sobą. Wola zdolna jest spoić dwa życia, dwa światy, sięgać po za grób, jak i z po za grobu. Bo téż człowiek jest myślą Boża, cząstką Boga. A Bóg, to tylko jedna wielka wola, przenikająca wszystko własnością swojéj potęgi. Człowiek dla tego jedynie ustępuje Bogu i poddaje się śmierci, że będąc tylko cząstką Jego całości, nie może Mu stawić dość silnego oporu. A przecież, w miarę słabych środków swoich, jakże jeszcze potężnym być może!
Z pewnością nie było na świecie kobiety więcéj kochanéj jak Ligeja; ani téż uczeńszéj, ani mniéj życzącéj sobie umierać. Jéj oczy były to dwie zagadki, dwie głębie. Z pozoru łagodna, spokojna, zimna jak sfinks kamienny, wewnątrz pożerczo trawiona żądzą wiedzy, zbliżyła się przedwcześnie do tego tajemniczego progu, służącego za wejście do państwa Cieniów. Nie ma słów na opisanie szalonego pasowania się jéj z tą smutną koniecznością, na spotkanie któréj wyszła sama. A jednak, do ostatniéj chwili, mimo wszystkich męczarni wewnętrznych, jakże rozpaczliwie pozostała panią swego stanowiska! Nie mogąc żyć po raz drugi, zapragnęła przynajmniéj umrzeć dwa razy. Warto przytoczyć pieść łabędzią własnego jéj niegdyś utworu, którą kazała sobie śpiewać przy łożu konania o północy:
— Ach! otóż noc zabawy po tylu opłakanych latach! Tłum skrzydlatych, zasłoniętych, zalanych łzami aniołów,