ścią najwięcéj podobne do kłamstwa; ale, jak powiada Nowalis, człowiek, któremu się śni, że marzy, jest najbliższy obudzenia się. Takie téż robi wrażenie w czytaniu ta gimnastyka naukowa, w któréj lada chwila kark skręcić można. Czy się to stało Poemu? rzecz inna. On umié być panem swego położenia. On działa najczęściéj z dobrą wiarą, a zawsze z dobréj woli. Paradoksa gdzieindziéj będące roślinami egzotycznemi, u niego wyrastają we właściwéj sobie strefie: nietylko mają korzenie, ale kwiat i owoc.
Na tém zakończymy rozbiór pism naszego autora.
Zbierzmy jeszcze w jedno kilka uwag rzuconych tu i ówdzie mimochodem. Poe przy całéj swojéj popularności nie stworzył jednak szkoły: jestto nauczyciel zbyt wymagający. I potém, zbyt mało może jest poetą, a znowu nie zawiele realistą. U swoich mógł tylko zrobić wrażenie reklamy na wielki rozmiar; po śmierci przebrzmiał rozgłośnie, ale także nie został w pamięci, bo nie wypowiedział wyraźnie potrzeb swego czasu. A przecież ani uprzedził swego wieku, ani się téż spóźnił; ale zawsze byłby nie w porę, bo zbyt mało uwzględniał to co jest, wierząc tylko w to, co byćby mogło. Zresztą świat jego nie jest tutejszy. Nie ma społeczeństwa, wśród któregoby Poe nie wyglądał jak ognik błędny nie przyczepiony do niczego. Jeśli szukał wyjątków i zagadek, to dlatego, że sam był jedném i drugiém. Jeśli chętnie obcował z możebnościami, to dlatego, że się wtedy tylko czuł w swojém towarzystwie. Fantazya jego była mu rzeczywistością. Widzieliśmy go z rozmaitych stron jego, bo w każdéj swojéj myśli, każdego czasu, wszędzie którędybądź przeszedł, zostawił coś z siebie. Dziwaczne boleści, osobliwsze wiary, rozpaczliwe zachcenia, stanowią treść tego niespokojnego ducha, który „trawi się w sobie i świeci sam w sobie, jako lampa w rzymskim grobie”. Duch ten mieszkał w człowieku, z którym nigdy nie miał zgody. O człowieku tym powiadają, że upadł, że się sponiewierał, któż go sądzić się odważy? Pozwolimy tu sobie na zakończenie przytoczyć jeszcze jeden ustęp z dzieł tego genialnego szaleńca, który nigdy nie miał innego powiernika prócz siebie. Jest coś rozdzierającego w téj smutnéj elegii przypominającéj minione lepsze czasy. Nic ona
Strona:PL Faleński-Edgar Allan Poe i jego nowele.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.