Gdy dług do serca przytuli,
Żyje jak ryba w wód szumie.
Któż tę Alchemię zrozumie?
— Polak — powiada — najczulej
Dać — to da, aż do koszuli —
Lecz oddać — to on nie umie.
Wesołe w złej doli rzesze!
Czyż wam w szczęście grać kazano?
Powiem rzecz powszechnie znaną,
Więc gderliwością nie zgrzeszę:
— Po całonocnej uciesze,
Czyż raz przyszło smutne rano?
Nam istnieć tylko w dobę pastuszą,
Z wietrznemi łąk młodzieńczyki.
Blask nas przynęca próchna i miki,
Pozory wabią, mamidła kuszą —
Bośmy, zaprawdę, ciałem i duszą,
Polne koniki.
Więc nie chodzimy, tylko tańczymy,
Wesołych dni przyjaciele —
Nie myśląc nic lub niewiele,
Aż gdy w nas dmuchną wichry ojczymy,
Aż gdy nas tchnienie macoszej zimy,
W liść poschły pokotem ściele,
To wtedy każdy gdzieś się przytula —
I tylko, wiecznie ci sami,
Choć nas już pozór nie mami,
Gdy w spichrz swój mrówka skrzętna matula,
Pszczoła zaś idzie w miód swój do ula,
My — zostaniemy za drzwiami.