Komu jest pilno w samodzielne rzesze
Co prędzej wstąpić — ten się niech nie czesze —
Bo na to czasu jest szkoda.
Mniej grzeczni Mędrcy przedwiekowi
Drżeli przed słabszej płci urokiem.
Bo w przekonaniu ich głębokiem,
Ma słuszność, kto się zastanowi:
Że już pierwszemu człowiekowi
Kobieta wyszła bokiem.
Jest miłość własna w błogim swym zachwycie
Czemś, przed czem słusznie gną się wszystkie szyje.
Bo ma istnienie wątłe jak niczyje,
I razem najtwardsze życie.
Przecięż ją byle czem zranicie —
Lecz za to nic jej nie dobije.
Świat, przed Cielcem gnąc kolana,
Sługa zysków złych szarańczy,
Wyzwał Boga w bój pohańczy,
I znów pragnie głowy Jana —
Ta zaś, żeby była dana,
Herodyada ją wytańczy.
Nirwany słudzy! bóstwo jej pochyłą
Postawą czczący! — jeśli nie wierzycie,
Aby z niczego wstało niegdyś życie;
To jakąż — pytam — stać się może siłą,
Aby się życie w nicość obróciło —
Mając mieć cel swój w Niebycie?