Ta strona została uwierzytelniona.
Znów pewnie życie wchłonie kędyś czyje
Wieczności bezdenna matnia...
A jeśli właśnie moja to ostatnia
Godzina bije?
Co? co? tak prędko? — Gdybyż, jak przed burzą,
Ostrzegające błyskania...
Wstydem na piersi głowa mi się skłania —
W chwili podobnej najmężniejsi tchórzą...
Ach! do zrobienia jeszcze mam tak dużo,
I tyle do zaniechania!
Świecie marzeń czarowniczy!
Ach! gdy w tkankę twą leciuchną
Przeciwności tchnienia dmuchną —
Człek, za cały zysk swój liczy:
Żółć — w ponętach wszech słodyczy,
W sławy blaskach — marne próchno!
Przez byt nasz ziemski, w szarej mgły obłędzie,
Suniemy nikłe cienie.
Któż schwyci trwania mgnienie —
Gdy się z przyszłością przeszłość styka wszędzie?