Ta strona została uwierzytelniona.
Wśród przemarzniętej stawu fali,
Na łyżwach lecąc, jak dwa błyski,
Wpadli na siebie w sposób śliski —
I tak się w mroźny dzień poznali.
Ale, że koniec dzieło chwali,
Więc ich rozgrzały rąk uściski.
Ich drogi odtąd wspólnie biegą
W stronę, gdzie Sportu cel jest wszystek:
By wawrzynowy zdobyć listek.
Wreszcie mu rzekła raz: — Kolego —
Bo on był krytyk od wszystkiego,
Ona zaś perłą Nowellistek.
Z wiosną, jak dalszy zwyczaj każe,
Majówkę święcąc wichrowatą,
Wracali w śnieg. Lecz później za to,
Na Wiśle, jako dwaj wioślarze,
W łódce, co służy jednej parze,
Pływali — aż wpłynęli w lato.
A gdy jesienią jęli bladą,
Małżeńskich pragnąć pęt niektórzy,
Oni też, nie zwlekając dłużej,
Z cyklistów liczną współgromadą,