Ta strona została uwierzytelniona.
Stróża pozbawiono chleba,
Że uciekła z Jasiem Mania.
Lecz wy, drudzy, zamiast łkania,
Raczej błogosławcie nieba —
Cnota, której strzedz potrzeba,
Nie jest warta pilnowania.
Nie zawsze wierzcie, piękne panie,
Pochlebstwom lada wierszoroba.
Bo jest dla człeka smutna doba,
Gdy, przez swe wciąż o siebie dbanie,
Tak się sam sobie miłym stanie —
Że się aż drugim mniej spodoba.
Idąc z laską, rzecz jedyna
Wziąć ją w kieszeń — tak — z ukosa —
Z tyłu — skówką wprost w niebiosa.
Aż tu ktoś mię źle wspomina:
— W nos się szturgnął? — Jego wina!
Pilnuj każdy swego nosa.
Więc w dłoń, główkę jej rzezaną
Wziąwszy, macham w tył po trosze.