Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.

Że chłód wygnania cię boli,
I że ci stopę cierń bodzie —
Byleś się strzegł w serca głodzie,
Trząść owoc z drzewa niedoli.


220.

Nie w każdym czynie jest otucha,
Która, jak dzień z przyćmienia,
Blask prawdy wypromienia.
Gdyż wolę, której ludzkość słucha,
Ma tylko człek wielkiego ducha —
Mały zaś tylko ma zachcenia.

On nie wie: droga ta, czy nie ta,
Do siebie, czy od siebie,
Wiedzie ku serc potrzebie.
Więc w takim próżna jest podnieta, —
Bo on, jak trumna Mahometa,
Ani na ziemi jest, ni w niebie.


221.

— Pątniku bosy, z gołą głową,
W szerścianej włosienicy,
Pątniku bladolicy!
Po cierniach, w noc bezksiężycową,
Dokąd ty dążysz? Mów mi słowo,
Którem się biją w pierś grzesznicy. —