Jeśli Wybraństwa błysk na skroń twą dano,
Nie mów nie mądrze: — Patrzcie! jak dalece
Ze mnie jest brzak ten, który w zmrokach niecę! —
Gdyż, stać się może, iż, w słoneczne rano,
Tę skrę, przez ciebie z świtem dnia równaną,
Pęd Boskich Zrządzeń zdmuchnie tak jak świecę.
Dawniej (nie łatwo dziś kto pojąć zdoła):
Jaka musiała wdzięków być wymiana,
By para była dobrana.
Panna, o wiele brzydsza od Anioła —
A zaś młodzieniec, dość już, gdy był zgoła
Choć trochę gładszy od szatana.
Ponad jeziorem zmrok, choć jeszcze
Blask pożegnawczy z nieba płonie.
Tam, czy słyszycie, jak brzmią tonie,
Gdy po nich zcicha coś szeleszcze
Przedśmiertnych tchnień żałosne dreszcze? —
To śpiewa łabędź o swym zgonie.
Śpiewa, i razem, w sennej głuszy,
Swą dziwną pieśń śpiewając, kona.