Bacz, byś krewkości swych zarzewie
Mógł w porę tłumić w każdym czynie,
Bo, w uniesienia złej godzinie,
Człek: dokąd się zapędzi? — nie wie.
Dlatego, nigdy nie sądź w gniewie —
Lecz wtedy, gdy cię on ominie.
Tam, gdzie króluje Błogiej Prawdy Trwanie,
Kędy byt nie zna czasu ni przestrzeni,
Gdy, Żałującą Wolą odkupieni,
W swe dawne Niebo wrócim znów Niebianie,
O życiu ziemskiem Wiedzą nam się stanie
To, czego żadna zła Chęć już nie zmieni.
Ów świat, na którym, w górze, jak w nizinie,
W walce o lichy byt, wśród żądz wymiany,
Pięść tylko miała wiernych i kapłany —
On własną nawet śmiercią swą nie zginie,
Bowiem nie istniał nigdy — i jedynie
Był przez Szatana skłamany.
Jeśli cię tylko cudze dobro cieszy,
A dola własna, choćby zła, nie smuci —
Toś już odcierpiał karę grzesznej chuci,