Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

I mkniesz w swobodę, niby pątnik pieszy
Z twem dziękczynieniem, wśród współwięźniów rzeszy,
Co są już z kajdan, tak, jak ty, rozkuci.


403.

Z Nieba ci dano, darem słowa,
Nad zwierzem górę mieć jak chcesz.
Lecz daru tego pilnie strzeż.
Bo jeśli twoja mowa
Jest płocha lub nie zdrowa —
Ma cześć przed tobą marny zwierz.


404.

Zwyczajem niezłomnego prawa,
Wracamy z morskich gdzieś kąpieli.
Cośmy się z Niemców tam uśmieli!
Codzień: obiadek, wint, zabawa,
Gdzie człek za czterech rad wydawa —
Ach! jakżeśmy weseli!

Niech raz się szlachcic w Pana zmieni.
Wszyscy tu w pełnej czci postaci.
— Pan Hrabia! — za to im się płaci.
Stoją we frakach, w dół schyleni —
Ja ich tu wszystkich mam w kieszeni.
Ach! jakżeśmy bogaci!