Wartoć tu prawdę mówić! — myślą żółtodzióby —
ot stary, więc wyplata swe smalone duby;
sprawdzi-li się nauka — z skwapliwą ochotą
wołasz: jam wszystko odkrył! a mistrz był idjotą!
A może szelmą tylko?! — Bo któryż uczony
zechce uczniom poprostu dać swej wiedzy plony?
Każdy z was część ukryje, fragmencik oświeci,
tu z smutkiem, tam wesoło, jak zwykle — dla dzieci!
Nauka, wiedza, mądrość — dużo czasu zjada,
przeto do nauczania rwie się kpów gromada,
a waść widać, ze zmianą swojego odzienia
nabrałeś życiowego sporo doświadczenia.
Doświadczenie to słowo co się raz-dwa spali,
mrzonka niegodna ducha, głupota uparta,
wszakże to wszystko cośmy z wiedzy pochwytali,
to zakłamana pustka, nicość — djabła warta.
Tak i mnie się zdawało! Głupcem zawsze byłem,
lecz dopiero w tej chwili nicość swą odkryłem.
Bogu dzięki!! — Ta pewność może cię uleczy!
pierwszego starca widzę, co mówi do rzeczy.
Więc wszelkie me dążenie i wyprawa śmiała
po złote runo wiedzy, to były igraszki?!