Przyjmij mój uścisk, mistrzu, i serdeczną miłość —
ty co znając roślinę znasz i jej korzenie —
lekarzu dusz, wzniesiony nad życia zawiłość —
leczysz i ciał udrękę i ducha cierpienie!
Szedłem-ci ja z pomocą, tam gdzie bohatera
rannego sen już morzył śmiertelnością cichy;
dziś zaniechałem, niech się kunszt nie poniewiera,
dziś — konowały leczą, babiny i mnichy.
Wielkiś prawdziwie, pochwał nie lubisz, pokorny,
pragniesz być równy innym — cichy, niepozorny.
Obawiam się, że chwalba drży w tych słów pojęciu,
jakobyś schlebiał tłumom zarówno, jak księciu.
Lecz przyznaj —: z największymi żyłeś w zgodzie bratniej,
orężem i fortelem ratowałeś z matni
tych, co znagła stanęli u przegranej progu,
ty mężny jak i oni, lecz mędrszy, Półbogu!
Proszę, powiedz Chironie, jeśli cię nie trudzi,
kogo rad byś okrzyknąć największym wśród ludzi.
Wśród Argonautów grona każdy dawał szczerze
moc, którą rozporządzał — wszyscy w równej mierze.
Dioskurowie pięknem i szałem młodości
zwyciężali. Roztropni, pełni junaczości
Boreadowie byli. Mądry, w radzie sprawny,
panował mężny Jazon, pieszczoch kobiet sławny.
Orfeusz wątły, cichy, poeta wspaniały,