W Peneju płynnej zieleni
kołysać się z fali na falę,
rozgwarem pluszczących pieni
zagłuszać niewodne żale —!
Czemże jest życie bez wody —
płyńmy z podhali i wzgórz —
w blaskach srebrzystej urody
do złotych egejskich mórz.
Fala wraca, drży i pieni
z pluskiem skacze nurt z łożyska,
z dna najgłębszych nor i cieni
rzeka żwirem na brzeg ciska.
Uciekajmy — wszystkie — siostry —
grzmią podziemia — wicher ostry!
Uciekajmy! Na wesele
w sennych jezior ciche tonie,
kędy łuska fal się ściele
po kwiecistych brzegów błonie!
Tam w poświacie księżycowej
rosa lśni jak dyamenty —
Naprzód! Naprzód! Na dzień nowy —
tutaj straszy huk przeklęty,
tutaj gniewy lżą złowrogie —
naprzód w życie płynne, błogie!
Jeszcze raz ramiona sprężę
z podziemi głuchego zmierzcha —
barki wzniosę i — zwyciężę!
Seismos idzie — wszystko pierzcha!