Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/152

Ta strona została przepisana.

Cóż żem sam stary? — idą! — idę! — dalej? — dalej!
Dobre przysłowie! w starym piecu djabeł pali.

Wiem dokładnie, że kłamstwem karesy, zaloty,
że się sznurują, gęby szminkują huncfoty,
że nie mają ni jednej zdrowej części ciała,
że pod ręką, pierś, biodra, jak huba spróchniała;
wszystko to wiem, a jednak utopiony w czarze,
tańczę — niech jeno która zagra na gitarze!

LAMJE
(zatrzymają się)

Hola! stańmy! — coś zwleka, zatrzymał się, stoi,
ośmielmy go kapinkę — może się i boi.

MEFISTOFELES
(idzie)

Dalejże! — smęcę że aż miło,
to mnie tak antyk usposobił;
toć gdyby czarownic nie było,
cóżby do djabła, djabeł robił!

LAMJE
(przymilnie)

Krążmy wkoło kaduka przymilnie, a zwiewno,
do którejś z nas go serce pociągnie napewno.

MEFISTOFELES

O ile w mętnem świetle mogę trochę zoczyć,
piękne jesteście, trudno mi się na was boczyć.

EMPUZA
(wpadając)

I na mnie też się nie bocz, stoję tu na przodzie,
pozwólcie mi wziąć udział w waszym korowodzie.