Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/173

Ta strona została przepisana.
HOMUNKULUS

Już świecę! starczy? — coś w retorcie jękło,
boję się by rozgrzane szkło znagła nie pękło.

PROTEUSZ
(w postaci olbrzymiego żółwia)

Cóż to za światło przymglone i złote?

THALES
(zakrywa Homunkulusa)

Możesz się przyjrzeć jeśli masz ochotę.
Lecz mniemam, waćpan, nic na tem nie straci,
jeśli się nam pokaże w człowieczej postaci,
a już jeśli chcesz ujrzeć to co świeci za mną —
przybierz kształt mniej potworny, postawę mniej kłamną.

PROTEUSZ
(jako człowiek)

Niema co mówić, umiesz z mańki zażyć.

THALES

A tyś odmieńcem ostał! — przestańmy się swarzyć.

(odkrywa Homunkulusa)
PROTEUSZ
(zdumiony)

Karzełek i świetliczek — dziw! — w osobie jednej?!

THALES

Prosi ciebie o radę, widzisz, bardzo biedny —
sam mi to opowiadał, nieco chaotycznie —:
urodzony jest, jakby to rzec, — połowicznie,
a teraz chciałby się stać! Nie brak mu wartości,
pojętny, — myślom jego znacznej przytomności
odmówić niepodobna; więc z tego oszklenia
pragnie się wyrwać — tęskni do ucieleśnienia.