Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/174

Ta strona została przepisana.
PROTEUSZ
(do Homumkulusa)

Dziewicorództwa problem rozwiązałeś —
zanim się miałeś stać, ty już się stałeś!

THALES
(cicho)

Również mam podejrzenie, powiem ci to skryto,
coś mi się zdaje, że on jest hermafrodytą.

PROTEUSZ

Ach to drobiazg! to przecie nic a nic nie szkodzi,
może sobie płeć wybrać nim się w ciele zrodzi.
Lecz szkoda każdej chwili! — Tu cię nic nie zmieni,
trzeba rozpocząć próby na morskiej przestrzeni.
Trza zacząć od małego, pożerać drobiny,
potem większe istoty — i — tak z czynów w czyny
piąć się, jak po drabinie, od zdarzeń do zdarzeń,
aż dojrzejesz do coraz wyższych przeobrażeń.

HOMUNKULUS

Tu wiatr cudne powietrze śle przez morskie tonie;
tak dziwnie zielenieje! ach! przesłodkie wonie!

PROTEUSZ

Wierzę, o bardzo wierzę, milutka chłopczyno,
tam na morzu powietrze wonieje jak wino!
tam dopiero jest miło, lekko, co się zowie —
tu włóczą się opary; — na morze! po zdrowie!
Widzisz ten orszak piękny przed znaczną osobą?
jak się z morza podnosi, jak wabi pląsami, —
zbliża się; — chodźcie ze mną!

THALES

Ja już idę z tobą —

HOMUNKULUS

Dziwy! Dziwy prawdziwe! W drogę! Idę z wami!