Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/183

Ta strona została przepisana.

Wkrąg konchy, jak świetlak u róży kielicha
coś świeci, rozbłyska, to w mrzeniu nacicha!
Blask tętni jak serce strwożone, — rozgłośnie —
— już płomień dygoce pieściwie, miłośnie....

THALES

To właśnie Homunkulus; Proteusz go wiedzie....
Niestworek roztęskniony ugania na przedzie —
niepokoi mnie pojęk w światła szklanym tonie —
heroizmem szalony strzaska się przy tronie —
— już rozbłyska płomieniem — skrzy słodyczą pieszczeń,
błękitnieje i blednie — — rozlewa się w przestrzeni

SYRENY

Cud nagły! Ogniowy! — Cud fale odmienia,
pluszczące rytmicznie wród światła i cienia;
rozświetla się przestwór, modrzeje pogodnie,
a ciała się żarzą, jak białe pochodnie;
roztapia się przestrzeń w jasności płomiennej —
to Eros! — to Eros! — Bóg życia promienny!

Pochwalone bądź morze rozpieśnione falą!
Pochwalone płomienie, co świecą i palą!
Pochwalone wód głębie żyjące w przestworzu!
Pochwalone przygody na lądzie i morzu!

WSZYSTKIE CHÓRY

Pochwalony bezkresie błękitny, daleki!
Pochwalone przepaście i skalne wierchoły!
Pochwalone bądź życie promienne na wieki!
O pochwalone bądźcie wy cztery żywioły!