Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/196

Ta strona została przepisana.

łasy na chłopskie plemię, w krwie słodyczy lubej
rycerzy i kochanków przywodzisz do zguby.
Żyjąca z cudzej pracy, bezwstydna gromada!
Jesteście jako szarańcz, co na zboża pada.
Złodziejki, wszetecznice, dziewki, ladacznice,
zdobycz przefrymarczona, marne niewolnice!

HELENA

Kto w służki wobec pani obelgami miota,
nierządowi niebacznie wraz otwiera wrota;
chwalić, jako i karać, prawem gospodyni,
i ona winna baczyć, co i jak kto czyni.
Rada jestem z obsługi tej gromadki mojej;
od chwili, gdy upadły mężne mury Troji,
przez cały czas nużącej, obłędnej podróży,
orszak spisał się dobrze i wiernie mi służy;
każdy zwykł dbać o siebie, gdy się fale wełnią,
one myślały o mnie; więc i tu wypełnią,
sądzę, swe powinności; kto zacz, nikt nie pyta
służby, a jeno baczy, czy w pracy obyta.
Przeto zamilcz i nie szydź z nich! Jeżeliś mienia
pańskiego dopatrzyła ty wedle sumienia,
należy się dank tobie — lecz oto w dom stary
wchodzi pani, więc odstąp, byś nie wzięła kary.

FORKJADA

Małżonce pana domu, co przez szereg długi
lat władała, przystoi karcić swoje sługi;
ty oto wracasz, pani, uznana królowo,
by rządy poniechane wziąć w ręce na nowo;
panuj więc, ujmij mocno lejce dziś zwiotczałe,
weź w posiadanie skarby, dom, bogactwo całe.
Broń mnie starą szafarkę przed tych dziew gromadą,
co przy tobie — łabędziu, jest jak gęsi stado.

PANTALIS

Jakżeż brzydką przy pięknie staje się brzydota!