Dziesięcioletnią sarenkę rzucił w otchłanie niedoli,
w Afidzie mieście Attyckiem wczesnej zażyłam niewoli.
Ale cię Kastor i Polluks wyrwali z ciężkiej obierzy,
dziewosłębili o ciebie sławni na świat bohaterzy.
Lecz w sercu mojem nad wszystkich skłonnością cichą przesila,
postać zacnego Patrokla współtowarzysza Achilla.
Lecz wola ojca cię daje Menelausowi za żonę,
w którym zarówno żaglowiec, jak dom ma walną obronę.
Oddał mu ojciec swą córkę i oddał w władanie włości
i przyszła na świat Hermjona z naszej małżeńskiej miłości.
Lecz na wojenkę mąż poszedł zdobywać dziedzictwo, na Kretę —
do domu gość wszedł nadobny, zastał samotną kobietę.
Nie przypominaj mi, stara, samotnych lat półwdowieństwa,
straszliwe z niego powstały klęski i straszne przekleństwa.
I mnie wyprawa kreteńska zabrała wolność i dolę,
straciłam dom i rodzinę, w długą popadłam niewolę.