Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/203

Ta strona została przepisana.
FORKJADA

Spadnie topór na twój kark!

HELENA

Przeczuwałam los żałosny!

FORKJADA

Przeznaczenie! Szkoda skarg!

CHÓR

Z nami, z nami, cóż się stanie?!

FORKJADA

A! Krzyczycie w wielkim strachu!
Jej szlachetna śmierć! — Wy? — spójrzcie! Tam gdzie krokwi występ z dachu,
zadyndacie w porządeczku w tej huśtawie niewesołej,
jak schwytane w sidła włosie w jałowcowych krzach kwiczoły.

(Helena i chór stoją zdumione i przerażone)
(w ugrupowaniu wyrazistem)
FORKJADA

Jak posągowe widmo, stanęłaś gromado!
Śmiertelne lęki cieniem na głowach się kładą;
dzień jutrzejszy już nie wasz! Wierę — nikt nie zmieni,
z ludzi widmom podobnych — słonecznych promieni
ochotnie na mrok nocy —;— na to niema rady,
nie umkniesz się i próżne ze śmiercią układy!
Śmiertelni wiedzą o tem i złorzeczą nędzy!
Tak! Zgubione jesteście! Trza kończyć coprędzej!

(klaszcze w dłonie)
(u drzwi zjawiają się postacie karle)
(w miarę dalszej mowy Forkjady-Mefistojelesa spełniają zwinnie co należy)