Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/204

Ta strona została przepisana.

Do mnie, pokurcze! Nocy zasmęcone śmiecie!
przytoczcie się — tu szkodzić do woli możecie.
Nuże — przynieście ołtarz zdobny w złote rogi,
dzbany napełńcie wodą — czemże-bo się zmyje
krew, którą trup bezgłowy wyrzyga przez szyję?
Tu wzorzysty kobierzec niech na piachu leży,
ofierze tak królewskiej, godność się należy;
zwłoki się nim okryje, gdy odpadnie głowa,
i z należnym dostojnej szacunkiem pochowa.

PANTALIS

Królowa stoi niema, w sobie zamyślona,
dziewczęta więdną w trwodze jak trawa skoszona.
Lecz mnie najstarszej z chóru, z słusznością bezsprzeczną,
trza zamienić słów kilka z osobą odwieczną.
Zdasz się nam sprzyjać, mądra jesteś, doświadczona,
zapomnij gęgań dziewek — rzesza rozpuszczona,
jak bicz dziadowski — zmiera! Zważ serca poczciwość,
powiedz, znasz-li ratunku jakową możliwość —?—

FORKJADA

Wszystko zależy od królowej! w jednej chwili,
jeżeli zechce i wasz i swój los przesili.
Zdecydować się trzeba wyraźnie i szparko —

CHÓR

O najmądrzejsza Sybillo, o najdostojniejsza Parko,
zamknij złociste nożyce i obwieść nam dzień zbawienia;
już w całem ciele czujemy te rozhojdania i drżenia,
całą okropność wisielczą! My niewolnice i branki!
Do tańca tylko stworzone! My pieszczotliwe kochanki!

HELENA

Tchórzą! Ja cierpię jeno! Niema we mnie trwogi,
lecz posłucham cię chętnie; znasz ratunku drogi?
powiedz! Może twa mądrość i wzrok przenikliwy
dla mnie i dla nich znajdzie ewentus szczęśliwy.