nie wiem; — a tu tymczasem dom pusty niszczeje,
a któż pyta, co z domem, co z państwem się dzieje?
Swarzeniem wiecznem, widać, myśli masz spsowane,
usta twe znają tylko klątwy i naganę.
Tak długo północ Sparty stała bez opieki,
ów kraj wzgórzy i dolin, piękny i daleki,
aż po grzbiety Tajgetu — skąd wypływa strumień
Eurotas i tu do nas wśród zbłyszczeń i szumień
płynie przez oczerety i zrasza nam ziemię —
i kołysze łabędzie —;— tam buńczuczne plemię
wylęgłe gdzieś z pod Cymbrów północnej krainy,
zajęło leśne wzgórza i plenne doliny,
zbudowało grodzisko dla walk i obrony
i wgłąb kraju zapuszcza zaborcze zagony.
I mogą tak napadać? i znikąd protestu?
Osiedlili się przecież od lat wzwyż dwudziestu.
Mająż wodza? czyli też są rabusiów zgrają?
To nie zbójcy! I wodza odważnego mają!
Nie narzekam na niego, trudno mu złorzeczyć,
był tutaj z swą watahą, mógł wszystko zniweczyć,
dom ograbić, haraczu zażądać rok-rocznie —
lecz nie! Podarki przyjął i odszedł niezwłocznie.
Jakiż jest? jak wygląda?