chytrze wyłazi na przekór chustom —
frunął! — Kołyskę ostawił pustą;
jak motyl, który z poczwarki swojej
wyjdzie, skrzydełka suszy i stroi,
prostuje — wzlata w przestwór słoneczny,
lekkoduch zwinny, latawiec wieczny.
Tak i syn Maji od dni początku
był wichrzycielem ładu, porządku;
patron złodziei, frantów i łgarzy —
swawoli, psoci, gdzie się przydarzy.
Prędko mórz władcy trójząb wykradnie,
Ares bez miecza stoi bezradnie,
Febus bez łuku i bez kołczana,
Hefaist bez obcęg —;— dziecina szczwana
na kradzież gromów Dzeusa się waży,
ale się cofa, bo ogień parzy.
W wyścig z Erosem skrzydlatym bieży,
podstawia nogę — już Eros leży!
Cypryjskiej pani podczas pieszczoty
wykrada sprytnie pas szczerozłoty.
Miłe dźwięki, każdy przyzna;
z czaru klechd umkniecie wcześnie!
Wasze bogi to starzyzna,
co minęło — już nie wskrześnie.
Nikt ich już nie potrzebuje,
żądza nasza wiecznie żywa:
ta pieśń serca oczaruje,
która z serca wprost wypływa.