Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/240

Ta strona została przepisana.
EUFORJON

Zjawiłem się nie dziecięciem,
lecz młodzieńcem w zbroi złotej —
wolności, zwycięstwa orlęciem
uskrzydlonem ogniami tęsknoty.
Lot mój, wielka ducha sprawa,
lot, który się nie naniży,
a w błyskańcach coraz wyżej
mknie, gdzie słońce: sława!
Sława!!

HELENA I FAUST

Ledwo synu wszedłeś w życie
już się radość w smutek mieni;
w tęsknocie stanąłeś na szczycie
w obliczu zawrotnej przestrzeni.

A my za tobą patrzymy
z zapartym w piersiach tchem —
0 już my nic nie znaczymy!
Nasz związek był tylko snem!

EUFORJON

Burze mierzwią mórz głębiny —
grzmią, a grzmotem góry wtór!
I idzie dudniący chór
ku granicy mglistosinej,
kędy huf się w hufy wpiera,
kędy gwałty gwałt odpiera,
kędy bój,
kędy znój,
kędy w oczy śmierć zaziera.

HELENA FAUST I CHÓR

Przerażenie! Serce kona!
Czyliż tobie śmierć znaczona?!