Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/243

Ta strona została przepisana.

Niezwyciężona, wciąż młoda ziemia,
podaje sercom pszeniczny snop.

(długa pauza)
(muzyka milknie)
HELENA
(do Fausta)

Słusznie mówi przysłowie i mądrze bezsprzecznie,
że ani szczęście, ani piękno nie trwa wiecznie.
Zerwane więzy życia i więzy miłości!
Jedno i drugie żegnam — — a ciebie w żałości
raz ostatni oplotą znużone ramiona!
Niechaj wraz z synem matkę przyjmie Perzefona.

(obejmuje Fausta)
(cielesność jej znika)
(szata jeno i zasłona zostają w jego ręku)
FORKJADA
(do Fausta)

Dzierż mocno Fauście! Chociaż zniknęło jej ciało,
jest jej odzienie; trzymaj mocno co zostało!
Już demony gromadą nadleciały nocną —
wydrzeć pragną ci szatę! Trzymajże ją mocno.
Zapadła się bogini! Na wieki stracona!
Lecz boską jest jej szata i boską zasłona;
umiejże mądrze zażyć bezcennego daru,
wznieś się z jego pomocą do skał tych wiszaru,
wznieś się nad pospolitość zrzędną i skrzeczącą —
w eter czysty się unieś świetlisty i lekki —
dopóki nie poczujesz, że się zmysły mącą....
Spotkamy się gdzieindziej! W krainie dalekiej....

SZATY HELENY ZMIENIAJĄ SIĘ W OBŁOKI
OTACZAJĄ FAUSTA, UNOSZĄ GO
I ODPŁYWAJĄ Z NIM