Puścizna szczęśliwie ostała —
i płaszcz i lira i szata —
dusza jak płomień zetlała —
nie wielka szkoda dla świata!
Wystarczy! Zdołam poswarzyć
poetów i zawiść w nich wzbudzić;
nie mój dział — talentem ich darzyć,
lecz mogę tą szatą — łudzić.
Nuże dziewczęta! Nareszcie prysły mamidła!
Podarte wiedźmy tessalskiej upiorne sidła!
Cisza po szorstkiej niestrojnych brzmień zawierusze,
która słuch nasz raniła — co gorsza — duszę!
A teraz do Hadesu! Panią naszą stopy
tam właśnie w mroki niosły; chodźmyż więc w jej tropy.
Wiernych służebnic orszak towarzyszy pani;
w nieodgadłej znajdziemy królową otchłani.
Królowom dobrze jest wszędzie,
nawet w hadesowej ciszy;
dostojna w jednym się rzędzie
z Perzefoną towarzyszy.
Lecz my zdane na przedpole,
na asfodelowej łące,
jak nieruchome topole,
lub jak wierzby będziemy płaczące
stały nad wód czarną topielą;
a jeśli się wargi ośmielą