Nabrzmiałe siłą fale rzygają z czeluści!
Wracają! — Było pusto, teraz jeszcze puściej!
Wysiłek bezcelowy; Żywioł niespętany!
Poczułem w sercu rozpacz i strach mi nieznany,
a duch mi nakazywał wskrzesić w sobie męstwo,
wziąć się z morzem za bary i odnieść zwycięstwo!
I tak też chcę uczynić! Wszak siła powodzi
każde wzgórze omija, lękliwie obchodzi;
choćby się rozszalała zalewu podnietą,
małe wzgórze zakłada protest! mówi: veto!
Wielkie głębie wołają — i wraca w posłuchu.
Tedy takie powziąłem ważne plany w duchu: —
oby dożyć pociechy, by ląd ten odrodzić,
butne morze od brzegu na zawsze odgrodzić;
na rozhukaną bestję nałożyć kaganiec,
pchnąć ją w głąb, po za brzegi, po za trwały szaniec
Punkt po punkcie plan cały rozważnie i śmiele,
ułożyłem; pomocy żądam twej w tem dziele.
To sprawa łatwa! — Słyszysz? — pobudka niestrojna
Mądrego mierzi to! Więc znowu wojna?!
Wojna czy pokój — w tem rozum człowieczy,
by korzyść umieć ciągnąć z każdej rzeczy;
spryt w okamgnieniu korzyść sobie stwarza,
a więc do czynu, Fauście, sposobność się zdarza.