Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/258

Ta strona została przepisana.

Nabrzmiałe siłą fale rzygają z czeluści!
Wracają! — Było pusto, teraz jeszcze puściej!
Wysiłek bezcelowy; Żywioł niespętany!
Poczułem w sercu rozpacz i strach mi nieznany,
a duch mi nakazywał wskrzesić w sobie męstwo,
wziąć się z morzem za bary i odnieść zwycięstwo!

I tak też chcę uczynić! Wszak siła powodzi
każde wzgórze omija, lękliwie obchodzi;
choćby się rozszalała zalewu podnietą,
małe wzgórze zakłada protest! mówi: veto!
Wielkie głębie wołają — i wraca w posłuchu.

Tedy takie powziąłem ważne plany w duchu: —
oby dożyć pociechy, by ląd ten odrodzić,
butne morze od brzegu na zawsze odgrodzić;
na rozhukaną bestję nałożyć kaganiec,
pchnąć ją w głąb, po za brzegi, po za trwały szaniec
Punkt po punkcie plan cały rozważnie i śmiele,
ułożyłem; pomocy żądam twej w tem dziele.

(werbel bębnów)
(pobudka wojenna wdali po za widzami od strony prawej)
MEFISTOFELES

To sprawa łatwa! — Słyszysz? — pobudka niestrojna

FAUST

Mądrego mierzi to! Więc znowu wojna?!

MEFISTOFELES

Wojna czy pokój — w tem rozum człowieczy,
by korzyść umieć ciągnąć z każdej rzeczy;
spryt w okamgnieniu korzyść sobie stwarza,
a więc do czynu, Fauście, sposobność się zdarza.