Tu na halach i łąkach obaczysz swych wiernych
idących towarzyszy do boju, pancernych.
Poprzez modrość mgły rannej błyskają kopije,
wspaniały szyk wojenny snuje się i wije!
Odwaga kipi w piersiach! Postawa ich sroga,
wierę, natarcie gromkie z nóg powali wroga.
Dawno już nie widziałem tak mężnej postawy!
Męstwo podwaja pułki, prowadzi do sławy!
O lewem skrzydle raport będzie zwięzły —:
wojsko zajęło dróg skalistych węzły;
ukryte w rozpadlinach pobok miedz i perci
jest zwiastunem niechybnym nieprzyjaciół śmierci.
Wię idą sprzysiężeni fałszywi krewniacy,
stryjowie i wujowie, bracia ledajacy;
z dnia na dzień bezczelniejsi, coraz bardziej butni,
cześć tronowi, moc władzy rabowali w kłótni,
a potem powaśnieni kraj sponiewierali,
aż już w jawnym rokoszu przeciw mnie powstali.
Tłum raz na tamtą stronę, raz na tę przechodzi,
aż wreszcie runął nurtem wezbranej powodzi.
Wraca posłaniec wierny wysłany na zwiady,
spiesznie z gór schodzi, z gniazda wrogiej zdrady,
Dosyć nam się poszczęściło
w tem niebezpiecznem dziele;
podstępem szliśmy, to siłą —