Gdyby nie wasze rady, gry pacyfistyczne,
byłbym was wiódł w zwycięstwa wspaniałe i liczne.
Raz jeden wolnej woli słyszałem wołania,
gdym się ujrzał w królestwie ogni i błyskania;
waliły we mnie groźnie roziskrzone głownie —
— tak, to było mamidło! Wielkie niewymownie!
Sławy! Sławy! Zwycięstwa szum skrzydeł polata —
dziś trza mi powetować zmarnowane lata!
Niewołani stajemy, panie, przy twym tronie,
hart, przezorność niesiemy ku twojej obronie.
Wiesz o tem, że górale są wtajemniczeni
w hieroglify przyrody i w mowę kamieni.
Duchy, co opuściły już dawno równiny,
pokochały, jak nigdy, wyniosłe wyżyny;
tam, kędy ich bezdroży wielka cichość broni
pracują w metalicznej zacnych gazów woni;
budują, dzielą, łączą — na tem trawią życie,
jedynem pożądaniem ich: nowe odkrycie.
Palce ich delikatne; w ducha majestacie
kształtują przeźroczyste, natchnione postacie;
potem w krysztale, w głębi wiecznego milczenia
widzą rozmaite ziemi dzieje i zdarzenia.
Słyszałem; wiarę budzą we mnie twoje słowa,
lecz ku czemu, rycerzu, zmierza twoja mowa?
Sabińczyk, Nekromanta z Norcji, wzór wierności,
zaznał, jak panie pomnisz, wielu przeciwności.