Już zrobione! —
Pomoże nam ten kruczy ptak.
Dalejże czarne kmotry! Bierzcież nas w obronę!
Dalejże nad jezioro! Na służbę i czyny —
proście o złudność nurtów faliste Undyny;
znanym niewieścim kunsztem sprawnie im się uda
rozdzielić od istoty pozorów przyczyny,
tak, iż każdy-by przysiągł, że to fakt nie złuda.
Do pięknych panien nasze kruki
dobrały się przez pochlebstw sztuki;
Oto już słyszę szmer strumienia —
ze suchych grani, z skał urwiska,
żywotne, lśniące źródło tryska!
Zwycięstwo w klęskę się przemienia.
Tego nam trzeba było! Zmiana w okamgnieniu!
U śmiałych taterników dusza na ramieniu.
Strumień się zmienia w sto strumieni;
z rozpadlin lśni się, iskrzy, mieni —
zdwojonym pędem wsparł się łukiem,
spieniony z szumem, grzmotem, hukiem,
już stawem zlustrzył się w kotlinie
i mknie w kaskadach ku dolinie.
Wrogów szeregi jak wiór, śmiecie,
wzburzona fala zmyje, zmiecie;
w skały nawrotem strumień kuje —
aż mnie samego lęk przejmuje.