Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/281

Ta strona została przepisana.
FAUST

Rynsztunek, oniemiały w muzealnym grobie,
ożył na świeżym wietrze i stężył się w sobie;
chrzęści, rzęzi, charkocze, podzwania jak żywy;
dźwięk przedziwny, cudaczny, straszliwie fałszywy.

MEFISTOFELES

Świetnie! Już na nic prośby, groźby —
drży ziemia od rycerskiej kośby,
jakto za dawnych, dobrych lat;
ożyła świetna zbroić krasa,
tamci do łasa, ci do sasa —
na swego brata dybie brat.
Klątwą dziedzictwa powołani,
zażarci i nieprzejednani,
antagoniści walczą wieczni!
Doprawdy, niech cię piorun trzaśnie,
nienawiść stronnictw, partyj waśnie —
w zgubę prowadzą najskuteczniej.
Wre walka! Huk się w turnie niesie,
harmider wstrętny, wycia biesie,
okropna jatka, rzeź sobacza!

Więc dokonana już zagłada;
wrzawa nacicha i opada —
po skałach się w doliny stacza.

(orkiestra rozbrzmiewa nieustającą wrzawą bojową)
(w miarę rozwoju akcji zmienia się w dziarski, trjumfalny marsz)