Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/298

Ta strona została przepisana.

Tyś mnie do życia przywróciła,
ty i małżonek twój pobożny.
Wasze to serca cud sprawiły,
ożyłem w waszych serc obronie.

(wchodzi Filemon)

Tyżeś Filemon sercu miły,
coś morskie przemógł dla mnie tonie?

Waszego ognia płomień pilny,
waszego dzwonka srebrne bicie,
z toni wyrwały mnie mogilnej
i wam zawdzięczam życie.

Nad bezgraniczne idę morze,
piach ucałować, złożyć modły;
0 niezbadane drogi boże,
które mnie w cichy dom wasz wwiodły.

(zmierza ku brzegowi)
FILEMON
(do Baucydy)

W ogródku naszym pod lipami
posiłek przyładź jak należy;
on się zatrwoży widziadłami
i oczom nie uwierzy.

(do wędrowca)
(przy nim stanąwszy)

Pomnisz tu morską toń wzburzoną?
— fala za falą się przelewa — —
a oto ogród założono,
grzędy i kwiaty, krzewy, drzewa.

Starcem już byłem, słabe ciało
mogłożby sprostać pracy takiej? —
w miarę jak sił mych ubywało,
morze zmieniało szlaki.