Tyś mnie do życia przywróciła,
ty i małżonek twój pobożny.
Wasze to serca cud sprawiły,
ożyłem w waszych serc obronie.
Tyżeś Filemon sercu miły,
coś morskie przemógł dla mnie tonie?
Waszego ognia płomień pilny,
waszego dzwonka srebrne bicie,
z toni wyrwały mnie mogilnej
i wam zawdzięczam życie.
Nad bezgraniczne idę morze,
piach ucałować, złożyć modły;
0 niezbadane drogi boże,
które mnie w cichy dom wasz wwiodły.
W ogródku naszym pod lipami
posiłek przyładź jak należy;
on się zatrwoży widziadłami
i oczom nie uwierzy.
Pomnisz tu morską toń wzburzoną?
— fala za falą się przelewa — —
a oto ogród założono,
grzędy i kwiaty, krzewy, drzewa.
Starcem już byłem, słabe ciało
mogłożby sprostać pracy takiej? —
w miarę jak sił mych ubywało,
morze zmieniało szlaki.