Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/300

Ta strona została przepisana.

herold ogłosił darowiznę
wszem wszystkim, każdemu zosobna.

Tu niedaleko mej zagrody
pierwsze na tamy bito pale;
namioty, domki —!— wnet ogrody
i pałac z piachów wzrósł wspaniale.

BAUCYDA

W dzień się tłum ludzi krząta z wrzawą,
niewiele pociech z ich mordęgi —
aż w nocy ognie błysły krwawo,
nazajutrz wał się piętrzy tęgi.

Ofiary straszne, któż policzy?!
nocami krzyki, wycia szału!
morzeni w dal płynie błysk zwodniczy!
rano już wody lśnią kanału.

Bezbożnik! Boga nie ma w duszy!
pożąda naszej ojcowizny;
potęgą władzy swej się puszy
i chce nas zaprząc do pańszczyzny.

FILEMON

Przecież zalecał nam zamianę
na folwark zacny i obszerny —

BAUCYDA

Te wodne lądy zakłamane!
Trwajmy na straży domu wiernej!

FILEMON

Ostatni promień słońca kona,
więc na modlitwy iść nam trzeba,
oddzwonić ave, wznieść ramiona,
z ufnością skarbić łaski nieba.