Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/302

Ta strona została przepisana.

obcym cieniem zmrożona uciekła przed niemi;
precz z oczu! ziemia płonie pod stopami memi!

STRAŻNIK
(z wieży; jak poprzednio)

Łódź się na falach kładzie,
z wieczornym wiatrem płynie!
piętrzą się na pokładzie
tłomoki, wory, skrzynie.

(zbliża się wspaniała łódź przepełniona barwnym, egzotycznym ładunkiem)
MEFISTOFELES Z TRZEMA HARNASIAMI
CHÓR

Już lądujemy
o znaczonej godzinie,
witaj że nam witaj
miły gospodynie.

(wysiadają)
(ładunek znoszą na ląd)
MEFISTOFELES

Dobrześmy się dziś spisali!
Jazda z okrętami dwoma —
— mniemam pan nas dziś pochwali —
bo wracamy z dwudziestoma.
Wielki czyn i czyn mozolny —
spójrzcie na tych pak spiętrzenie!
Morze wolne i duch wolny —
niema czasu na myślenie!
Decydować trza znienacka
— byle okręt złowić, zoczyć —
gdy już trzy masz — mina chwacka!
czwarty łatwo już przytroczyć;