Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/305

Ta strona została przepisana.

te drzewa radość mą głuszą —
i gniewu wpierw nie ukoję,
dopóki nie wstąpię na wzgórze,
co jedno jedyne niemoje —
tam wzrok wszechwładny zanurzę,
gdzie morze nieba już sięga
i poznam, czy moja potęga
stanęła na ducha szczycie,
czy wypełniłem me życie,
czy jeszcze wyrwę z nicości
nowe czyny dla ludzkości.

Tak tu żyję w ogniu męki,
nędzarz z bogacza nazwiskiem —
zapach lip i dzwonów dźwięki
wiecznym są urągowiskiem,
wieczną mową grobu, pleśni,
pogrzebowych, głuchych pieśni.
Pozbyć się za wszelką cenę
tej zmory co wolę pęta!
Kiedyż i jak ją wyżenę?
kiedyż dzwonów pieśń przeklęta
zczeźnie! — znowu grają dzwony!
zginę w tym graniu — szalony!

MEFISTOFELES

Naturalnie! — Te udręki
muszą twoje życie zbrudzić —
trudno przeczyć — dzwonów dźwięki
na śmierć potrafią zanudzić.
Bim-bam — buczą jak najęte;
najpogodniejszy dzień zachmurzą —
— pierwszej kąpiółce twej, przeklęte,
i pogrzebowi twemu wtórzą.
Tak śnicie marny życia kłam
pomiędzy bim, pomiędzy bam.