Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/312

Ta strona została przepisana.
TROSKA

Wam siostry niewolno — ja sama tam wpłynę,
bo troska się wśliźnie przez każdą szczelinę.

(Troska znika)
BRAK

W pomroki się, siostry, oddalcie stąd czarne.

WINA

Ja z tobą; do ciebie się siostro przygarnę.

NĘDZA

A z wami w zespole popłynie w ślad nędza.

RAZEM

Przygasły już gwiazdy, wiatr chmury napędza;
z oddali, z oddali, z bezkształtnej pomroczy
cień czwarty się zbliża — — śmierć kroczy!

FAUST
(w pałacu)

Trzy odeszły, a cztery postacie widziałem;
mówiły z sobą; treści słów nie zrozumiałem;
jedno z nich brzmiało: „nędza“ — a wraz drugie słowo
„śmierć“ zawołało ponuro, grobowo;
załopotała echem noc upiorna, głucha.

Więc jeszcze nie wywiodłem ku wolności ducha?!
Gdybym potrafił mosty po za sobą spalić,
wyzbyć się czarnoksięstwa, zaklęcia oddalić,
i przed naturą stanąć w mocy niezawodnej —
ten trud byłby zwycięski i człowieka godny.

Byłem człowiekiem zanim ducha w mroki wpiąłem,
nim bluźnierstwem świat cały i siebie przekląłem.
A teraz na powietrzu tyle siły wrogiej,
że nikt nie wie jak umknąć i jak jej zejść z drogi.