Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/320

Ta strona została przepisana.

Do takich czynów wola ma się zrywa!
Oto ostatni, wielki kres mądrości:
jeno ten godzien życia i wolności,
kto je codziennie zdobywa!

Tu wiek swój młody, męski i sędziwy
przeżyją w walce i harcie mozolnym.
Pragnę zobaczyć trud rzeszy ruchliwej!
Na wolnej ziemi mieszkać z ludem wolnym!

I wtedy mógłbym rzec: trwaj chwilo,
o chwilo, jesteś piękną!
Czyny dni moich czas przesilą,
u wrót wieczności klękną.

W przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,
stanąłem oto już na życia szczycie!

(zachwiał się)
(pada na ręce Lemurów)
(składają go na ziemi)
MEFISTOFELES

Niesyty szczęścia, rozkoszy niesyty,
w ciągłej zmienności wplątany kolisko,
ostatni moment pusty, pospolity,
pragnął zatrzymać w rękach — biedaczysko!
Było, wadził się ze mną, coraz oporniejszy,
już leży u stóp moich! — czas nadeń silniejszy.
Zegar przystanął —

CHÓR

— ciszą północną przewiało.
Wskazówka spada —

MEFISTOFELES

— spada! Już się dokonało.