Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/330

Ta strona została przepisana.
MEFISTOFELES
(spoziera wkoło)

Gdzież te młodziki? — Już w górze kołują!
Chytrzy! podeszli mnie w chwili ospałej —
z łupem ku niebu prosto ulatują!
Szczwani! Tak długo koło grobu łasowali,
aż mi skarb wielki, jedyny, wspaniały,
aż mi tę duszę, zastaw mój, porwali!

Przed kim-że się użalę w tej posępnej głuszy,
choć sobie słuszne prawo roszczę do tej duszy?
Tak mi zmydlono oczy — na me stare lata!
Bardzo szkaradnie los mną przeciwny pomiata!
Lecz zasłużyłem! Ostatni kiep ze mnie!
Tyle zachodu i wszystko daremnie!
Oto na dudka szczwany djabeł wystrychnięty,
przez żądze ordynarne miłostki namiętnej.
A jeśli dziś płochości szalonej, dziecinnej
zawdzięczam wielką klęskę w tej całej robocie —
to przyznać muszę szczerze, że sam jestem winny,
bo się oplątać dałem przy końcu głupocie.