Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/49

Ta strona została przepisana.

Trwam uważnie na tej straży,
chociaż świat się przeinacza —
— aż się koło me przeważy
wolą wieczystego tkacza.

HEROLD

Tych trzech, które idą oto
nie poznacie, o uczeni,
przybrane w jedwab i złoto —
krok się każdej tęczą mieni;
któżby odgadł pod tą szatą,
że z złem idą i z zatratą?
to Furje! — I któż bo uwierzy —?
piękne, gibkie, hoże, młode;
jakże wonny, śpiewny, świeży
czar oplata ich urodę?
Baczność! — podła, śliska żmija
pod kwiatami się przewija
chytrze, skrycie; — lecz w tej porze,
gdy się błazny spowiadają —
niosą upomnienie: gorze!
ludziom górze — górze krajom!

FURJE
ALEKTO

Cóż — zawierzycie nam, kochani?
wszakże was piękność nasza wzruszy? —
każdemu z was o jego pani
kochanej coś szepniemy w uszy;
wrzeszcie w rozmowie oczy w oczy
powiemy: — tego ma — i tego —
— brzydka, garbata — krzywo kroczy —
ach! narzeczona?! — do niczego!